Proch czarny, zwany także dymnym to chyba najstarszy, znany ludziom materiał kruszący. Jego produkcja wymaga trochę cierpliwości i dokładności. Najlepsze parametry spalania wg. mnie daje proch o proporcjach wagowych :
75% saletry potasowej
15% węgla drzewnego
10% siarki
Jeśli chodzi o saletrę to wiadomo - w spożywczaku. Z węglem drzewnym sprawa ma się trochę inaczej, słyszałem że dobry jest z apteki w tabletkach, ale nigdy nie próbowałem ze względu na dość duży koszt. Próbowałem kiedyś robić węgiel sam ze świerkowego drewna i był bardzo dobry, ale stwierdziłem, że za długo trwa przygotowanie go i od tej pory używam zwykłego węgla drzewnego - takiego do grill`a i jest w miarę dobry.
Najtrudniej jest zdobyć siarkę (chyba tylko sklepy z odczynnikami chemicznymi) ja miałem o tyle szczęścia, że mój kumpel ma w domu małe labolatorium i dostałem od niego trochę czystej siarki (ok. 0,5 kg bryłę).
Teraz jak to wszystko połączyć:
Wszystkie składniki (saletrę,węgiel drzewny i siarkę) trzeba bardzo dobrze rozdrobnić. I musi to być idealny pyłek, im drobniej zmielone składniki, tym lepszy proch powstanie.
Mielić można na kilka sposobów: można użyć moĽdzieża (nigdy nie próbowałem), kiedyś mieliłem w młynku elektrycznym do kawy, ale słabo mielił i zrezygnowałem z niego. Teraz używam takiego starego, drewnianego młynka i efekt jest w miarę zadowalaj±cy, co prawda trzeba mielić kilka razy i boli ręka od kręcenia, ale wynik jest zadowalaj±cy. Słyszałem też o młynku kulowym (idealny, marzenie każdego pirotechnika) ale koszt takiego młynka przewyższa możliwości zwykłego śmiertelnika . (Podobno da się zrobić coś podobnego z rury PCV i kulek z łożysk kombajnowych, ale nie widziałem tego, tylko obiło mi się o uszy). I tak wracając do prochu, jak już wszystko zmielimy to mieszamy to razem i zalewamy wodą destylowaną (demineralizowaną - taką do żelazka) i odstawiamy na ok. 24h . Po tym czasie powstałą masę wylewamy na starą, najlepiej emaliowan± palelnię i stawiamy na piecu (ja używam butli turystycznej z palnikiem bo mama nie wpuściłaby mnie do kuchni z czymś takim ) i na małym ogniu mieszamy żeby się nie przyklejało do patelni. Masa powoli zacznie odparowywać, w pewnym momencie, dość szybko zacznie gęstnieć. Wtedy jeszcze chwilę, cały czas mieszaj±c jeszcze ogrzewamy, żeby wyparowało jak najwięcej wody. Odstawiamy na bok i zostawiamy do wystygnięcia. Kiedy ostygnie powinno być już lekko twarde, wtedy kruszymy na małe kawałki i na kartce papieru kładziemy na gor±cy kaloryfer (szybko schnie). Kiedy dobrze wyschnie, mielimy jeszcze raz i proch gotowy.
|